Moja urocza i silna koleżanka Luna towarzyszy mi wszędzie bez względu gdzie jestem. Tu na Ziemi wiele się zmienia. Są to procesy niezwykle szybkie, niektóre z nich fatalne w skutkach, inne dość neutralne dla Wszechświata a nawet ekosystemów na Ziemi. Po raz pierwszy od pięciu lat moje ciało po powrocie do kraju dotkliwie odczuło zanieczyszczenie powietrza w kilku polskich miastach. Szczerze mówiąc miałam kłopot z oddychaniem a energia miast, tłumów ludzi, zimna, smogu i hałasu odbiła się na moim zdrowiu. Ponieważ nie teleportowałam się (jak to mamy w zwyczaju) z wysp wprost do naszej wsi tylko spędziliśmy kilka dni w zimnych, ponurych i niestety zanieczyszczonych miastach, potrzebowałam znów spojrzeć w gwiazdy i na nasz Księżyc. Bez względu na to gdzie jestem, on wygląda tak samo i zachowuje się podobnie. Co prawda co roku oddala się od Ziemi o jakiś jeden centymetr jakby nie miał ochoty na tak intensywny kontakt z nami ludźmi widząc, że nie zawsze mądrze i z szacunkiem traktujemy nasz Dom Gaję. .. Jednak raczej do końca istnienia Ziemi pozostanie z nami przyglądając się niekiedy że smutkiem temu co tutaj robimy. Księżyc potrafi wspaniale i zgodnością łączyć ze sobą pewne przeciwieństwa. Za dnia jest na jego powierzchni jakieś sto pięćdziesiąt stopni Celsjusza gorąca za to w nocy temperatura spada do minus stu pięćdziesięciu stopni. Brak atmosfery pozwala mu na tak skrajne doświadczanie życia. Dotychczas myślałam, że potrafię jak on, przeskakiwać z gorącego lata nad Atlantykiem do mroźnej, bieszczadzkiej zimy i przez pięć bo lat wychodziło mi to całkiem zgrabnie. Jednak tegoroczny, długi miejski przystanek zaburzył ten naturalny cykl. Uświadomiłam też sobie, że moje ciało, umysł i serce w zgodzie ze sobą żyją jedynie w przyrodzie, im bardziej dzika i czysta tym lepiej. Niby nic nowego, to oczywiste a ja piszę o mojej miłości do przyrody i jej terapeutycznej mocy od lat. Mieszkam w czystej i nieskażonej przyrodzie a gdy podróżuję to świadomie do podobnych miejsc. Tym razem osłabienie ciała, kłopoty z gardłem i drastyczny spadek energii pokazał mi po raz kolejny dosadnie jak ważne dla równowagi i harmonii jest życie w czystym środowisku, bez smogu, dymu, asfaltu, betonu i nadmiaru ludzi….Jak ważne jest aplikowanie sobie zieleni, oddychanie nią, energia słońca, czystego deszczu, żywej ziemi, jak istotne jest naturalne dawkowanie sobie każdej nocy ciemności i życia pośród gwiazd ….Mam to na co dzień a tym razem utrata tego dobrostanu kosztowała mnie nadszarpnięcie zdrowia i uświadomiła mi, że nic nie jest dane na zawsze. Za to zawsze już będziemy i jesteśmy odpowiedzialni za to co wokół nas, za czyste powietrze, wodę, ziemię, nieskażoną ciemność….wszyscy razem i każdy z nas z osobna… Oczywiście mam takie przedświąteczne życzenie aby każdy z nas budził się w czystej, pachnącej ziemią, zielonej, pełnej wody i słońca przestrzeni, która daje zdrowie, harmonizuje i przywraca kontakt ze sobą prawdziwym….Zieloności dla wszystkich duuzzo żółto złotej radości w postaci Słońca a do tego dodam jeszcze sporą dawkę niebiańskiego niebieskiego z czystym, klarownym powietrzem….Wdychajmy Życie, Wydychajmy to co nam nie służy….Z miłością…