lato 2012.
Kim chcesz zostać Mały Człowieku jak dorośniesz? Tak wielu z nas otrzymuje to pytanie od Dużych Ludzi, gdy sami jesteśmy Mali. Często, gdy dorastamy, dojrzewamy i jesteśmy pozornie niezależni, mądrzy mądrością życia, z dyplomem w kieszeni, oswojeni podróżami po świecie, nadal nie znamy odpowiedzi na to zdawać by się mogło proste pytanie. Błądzimy i szukamy nieustannie. Jako dzieci łatwiej nam określić siebie i swoje miejsce na tej planecie. Zakładamy z ogromną wiarą w sukces, że będziemy kolejarzami (tak Filipku, to o Tobie, choć wiem, że teraz zamierzasz zostać aktorem), lotnikami, lekarzami, podróżnikami….. A ja chciałabym Was zapoznać z pewną dziewczynką – lat 6, która w te wakacje nakreśliła w Dolistowiu precyzyjny plan swej przyszłości. Ula przyjechała do naszego gospodarstwa ze swoją rodziną: młodszym o rok braciszkiem, rodzicami i wujkami – sztuk 2. Jej zamiłowanie do dzikiej przyrody, zauważyć można było już pierwszego dnia pobytu, gdy w kaloszach, z kijem w ręku wyszukiwała przyrody ożywionej w pobliskim stawie. A że świat fauny i flory jest tutaj nieskończenie bogaty, Ula szybko zaprzyjaźniła się z kumakami górskimi, traszkami, salamandrą plamistą i turkuciem podjadkiem. Jej łaknienie wiedzy i kontaktu ze zwierzętami przypominało wszystkim wokół o bogactwie bieszczadzkiego świata, gdzie człowiek jest tylko gościem. Przedostatniego dnia pobytu, siedzieliśmy kameralną grupą przy ognisku. Niefrasobliwie zadałam uroczej i ciekawej świata Uli to trywialne pytanie Dorosłego – Kim będziesz, gdy dorośniesz? – Ja ciociu będę architektem krajobrazu – odpowiedziała bez namysłu Ula z charakterystycznym francuskim „r” – A czy wiesz, czym zajmuje się architekt krajobrazu? – Oczywiście. Projektuje i aranżuje ogrody oraz zagospodarowuje tereny zielone. Zaskoczyła mnie nie tylko sama wiedza 6 latki, ale pewność swojej przyszłej misji. Kontynuując naszą rozmowę, zapytałam, co takiego zorganizowałaby tutaj w Dwerniku, w naszym gospodarstwie. Podczas, gdy Ula rozglądała się wokół pod osłoną nocy, jeden z wujków spojrzał w majaczące tuż za rzeką Połoniny i zaproponował: – To może Ula ucięłabyś te nierówne i wystające czubki drzew oraz wierzchołki gór a z nich wykonała jakiś napis widoczny później z miejsca, gdzie siedzimy? – Ula zadumała się chwilę i odpowiedziała: – To już byłaby lekka przesada. Ja skupiłabym się na innym pomyśle. Zaintrygowani rysującą się przed nami przyszłością, zachęciliśmy ją do zdradzenia nam swej autorskiej wizji. – Otóż, ciociu. Ja w ciągu dnia sprawdziłam dokładnie jaki jest widok z górnego balkonu i pomyślałam, że mój projekt ukwiecenia mógłby zostać wykonany tuż poniżej, nad rzeką. Będzie go widać z góry i z pomostu. Jutro zmierzę ile to jest metrów. Wydaje mi się, że ładnie by wyglądał napis Dolistowie zrobiony z różnych gatunków kwiatów: fiołków, nasturcji, bratków. To zależy jakie kolory ciociu lubisz. Gdy z przyszłą panią architekt krajobrazu omówiłam szczegóły kreatywnego projektu wizualizacji logo Dolistowia wykonanego z kwiatów i innych roślin ozdobnych, przeszłyśmy do omawiania kwestii formalnych. – Zatem Ula, powinnyśmy się spotkać za około 18 lat, gdy skończysz studia i założysz firmę. – Tak. Przyjadę na pewno. Minęła dłuższa chwila ciszy podczas której zauważyć można było, że Ulę coś mocno frapuje. Gdy rozmowy przy ognisku nabrały właściwego dla siebie tempa, Ula nachyliła się do mnie konspiracyjnie i powiedziała: – Ciociu, ja mogę wcześniej Ci wykonać ten projekt – tak bez firmy. Wiesz, mama jest plastyczką, to narysuje projekt, Tomo – braciszek chce przygarniać porzucone zwierzęta, głównie psy, to one będą kopały grządki pod kwiaty. A Wojtek – mój kolega będzie moim wspólnikiem…Chociaż nie, on chyba założy własną firmę…Ale lubi przyrodę i mnie kocha. – A co będzie robił w tym czasie Wasz tato? –spytałam Wentiego – Ja, cóż. Gdy byłem dzieckiem, chciałem zostać dyrektorem cyrku. – Zatem – będziesz dyrektorem całego tego cyrku – zaśmialiśmy się wszyscy jednogłośnie.
Następnego ranka podekscytowana Ula podarowała mi gotowy projekt wizualizacji ukwiecenia Dolistowia. Oto on.
Wyjeżdżając dziewczynka ponownie zaproponowała, iż projekt ukwiecenia może wykonać nie za 18 lat, bo po co tak długo czekać, ale z pomocą rodziny, „tak, bez firmy”, może to zrobić już za kilka lat. Ula, z ustęsknieniem czekam na Twój przyjazd ….