Moja kobieca gimnastyka a mistycyzm Mirrabai

Tekst
Blog|Dzikie podróze|Eko zycie|Filozfia wiejskiej gospodyni domowej|Gimnastyka słowiańska

Ziemia się otwiera a my kobiety siostry wychodzimy ze swoich domów, chatek, szałasów, jaskiń, bloków, schronów wojennych. Bywa, że uciekamy przed życiem. Niekiedy opuszczamy dzieci, mężów a niekiedy zostajemy z nimi i rozdajemy innym wiedzę, którą znamy i o której sobie przypomniałyśmy. Niektóre z nas wędrują po świecie, inne czynią dobro z nad kuchennej chochli czy pośród brudnych pieluch. Wszystkie jesteśmy tak samo ważne i tak samo święte i nas łączy jednak wspólna idea – Miłości leczącej Świat.

Z nieco wzniosłego wstępu przesunę się nieco niżej, bardziej na Ziemię opowiadając coś nie coś z mojego bieszczadzkiego życia.

Wczorajszy dzień był dość intensywny. To początek pełni lata w Bieszczadach i w naszym gospodarstwie, które ożywia wypełniając się energią rodzin i ich dzieci. Początek wakacji to radość i wypoczynek dla gości i najintensywniejszy czas pracy dla nas mieszkańców.

W tym okresie najmniejsze chwile prywatności są dla mnie bardzo ważne i podchodzę do nich z szacunkiem. Tak było i tym razem. Przed zachodem słońca udałam się na spacer na pobliską łąkę, gdzie znam każde drzewo i każdy zakątek. Nasze psy też rozpoznają tutaj wszystkie zapachy, ale przecież zawsze jest coś nowego, jakaś nowa przygoda, wyzwanie. Wchodząc do zagajnika brzozowego spotkaliśmy pięknego jelenia schowanego w prawie metrowej trawie. Na nasz widok oddalił się ale nie była to natychmiastowa ucieczka ani popłoch a raczej dostojne oddalenie się z pastwiska.
Nad nami latały orły, po drzewach biegały wiewiórki, w rzece słychać było plusk ryb. Pośród kwiatów mnóstwo trzmieli, bąków i pszczół.
Piękny, letni, ciepły wieczór.

Moja praktyka gimnastyki słowiańskiej może nie trwała zbyt długo – jakieś 40 min, ale to wystarczy aby zakotwiczyć się w sobie, w swoim sercu i swym ciele. Psy grzecznie czekały na mnie nieopodal a ja nagrałam kilka filmów z ćwiczeń do kursu na instruktorkę gimnastyki.

Słowiańska zawsze cudownie dopełnia mój dzień bez względu na to, czy zaczynam nią dzień czy kończę czy też praktyka pojawia się w środku dnia albo środku nocy podczas naszego pokazu gwiazd. Zawsze jest to kontakt z moim ciałem, emocjami, moją kobiecością i też silna praca z energią. Nawet jeśli mi się niekiedy nie chce ćwiczyć albo wpadnę w pułapkę w pracy, zawsze cichy głosik we mnie mówi mi: idź na łąkę, ćwicz, zrób chociaż sekwencję pączek….I wtedy słucham tego mądrego głosu, idę i nigdy nie  żałuję. Zawsze otrzymuję w prezencie coś pięknego, co akurat jest mi potrzebne. Niekiedy jest to radość, innym razem ekscytacja albo spokój. Niekiedy przychodzi jakaś myśl, pomysł ale zawsze praktyka to silne przepływy energii przeze mnie i doświadczanie swojego ciała – bardzo świadome doświadczanie i bycie w nim.

 

Odczuwam też mocne połączenie z innymi bliskimi mi kobietami – moimi siostrami z całego świata – z Polski, Słowacji, Czech (czy jak mówią nadal moi znajomi urocza para słowacko – czeska z Czechosłowacji), z Wysp Kanaryjskich, Mauretanii, Bali, z Peru, Białorusi, Ukrainy, Rosji i z wszystkich zakamarków tego świata, gdzie mieszka i rozkwita żeńska moc i mądrość.
To połączenie powoduje, że czuję ogromną wdzięczność za to, że jestem kobietą.

Czuję też, że łącząc się w tej wspólnej mądrości, nauce, dodając do siebie swe wzajemne potencjały rośniemy w silę i możemy ją rozdawać światu. Możemy transformować ten świat na lepszy. I to się właśnie dzieje. Nowy świat oparty na Miłości jest już tutaj. Już się zamanifestował i tworzą się jego nowe struktury, idee, paradygmaty. Fundamentem tego świata jest Bezwarunkowa Miłość, Akceptacja inności i Współczucie. Rodzą się już dzieci, które są zintegrowane i zharmonizowane z tę Nową Ziemią. Wśród nas, obok nas są istoty, które rozumieją sens tych zmian i jest ich więcej i więcej. A moja dusza się cieszy radością dziecka bo wiem, że droga do wyzwolenia ludzkości wiedzie przez serce – to zapomniane, wyparte przez technologię, naukę, racjonalny umysł i oprogramowania rodzinne oraz społeczne. Tak tak to czuję i tak to widzę. Pewnie dlatego tak lekko kroczę przez życie, gdy na zewnątrz same sztormy i burze.
Jednak to, co się dzieje złego, co widzę jest na zewnątrz mnie, nie we mnie i choć przeżywam niekiedy, smucę się i gniewam na pewne zjawiska, to za każdym razem gdy wracam uwagą do swego DOMU – MEGO SERCA – odnajduję w nim spokój i ukojenie, Odnajduję tu spokój a przede wszystkim odpowiedzi na wszystkie moje rozterki.

I tak do mnie przyszło równolegle ze słowiańską i moją kontemplacją w naturze, na łące, nad rzeką, coś co napisała cudowna mistyczka i szamanka Mirrabai Starr. W „Dzikiej Łasce” co znajduje się zaraz na początku książki zaledwie we wstępie a ja go pewnie w całości zacytuję:

„ W dzikim lesie trwa tajemna fiesta, a wy jesteście na nią zaproszone. To przyjęcie trwa od tysiącleci. Jego gospodarzami są mistyczki ze wszystkich gałęzi rodziny dusz – hinduizmu, buddyzmu, taoizmu, judaizmu, chrześcijaństwa, islamu, i każdej innej rdzennej drogi mądrości. Jej gośćmi są wszyscy, których serca kiedykolwiek tęskniły za zjednoczeniem z Ukochanym i złagodzeniem cierpienia wszystkich czujących istot. Czyli WY….czyli TY.
Spotkanie jest tajemne po prostu dlatego, że historycznie rzecz biorąc, dla mądrych kobiet swobodne gromadzenie wiązało się z ryzykiem śmierci. Nie chodzi o to, że one się jej obawiały, ale raczej o to, że wiedziały całym ciałem, że muszą się chronić, ponieważ ich wiedza jest potrzebna. Ich miłość, klarowność i piękno były (i są) głęboko potrzebne. A więc chodziły w przebraniu, rozrzucając zaproszenia na publicznym placu, czekając, żeby nas przyjąć kiedy przyjdziemy. Czekają cierpliwie i są podekscytowane.
Zatem przyjdź. Ucztuj w łasce Quann Yin i współczuciu Tary, blasku Sophie i schronieniu Shekinah. Połam chleb odważnej prorokini Matki Marii i zanurz go w pikantnych olejkach świętej córki Fatimy. Upij się do nieprzytomności pieśniami ekstatycznej poetki bhakti Mirrabai i zanurz go w pikantnych olejkach świętej córki Fatimy a następnie otrzeźwiej dzięki surowemu blaskowi Świętej Teresy z Avilla. Tańcz aż zabraknie ci tchu z dziką i srogą boginią Kali i jej majeutyczną siostrą Durgą. Zanurz się bezkresnej dolinie Tao. Przyjmij schronienie w klejnotach Buddy Kobiety, w dharmie nauczanej przez kobiety oraz w sandze, która gromadzi krąg nieokiełznanych i gościnnych kobiet.
NIe musisz być kobietą, żeby przejść przez te bramy. Również mężczyźni są mile widziani. Tylko mnie możecie nami rządzić, łapać nas za piersi, ani rozwiązywać naszych problemów. Możecie spróbować naszej kuchni i popić ją naszym szampanem. Możecie poprosić nas do tańca i nie denerwować się jeśli odmówimy. Możecie studiować nasze teksty i zastanawiać się nad naszymi najbardziej prowokującymi pytaniami. Możecie paść na nasze kolana i szlochać, jeśli poczujecie taką potrzebę. Ukoimy Wasz ból jak zawsze to robiłyśmy. A potem wyślemy was z powrotem do miasta z kieszeniami pełnymi nasion, które zasiejecie w środku chaosu.Tajemnica wyszła na jaw. Uroczystość przekroczyła swoje granice. Radość staje się zbyt wielka aby ją powstrzymać. Ból stał się zbyt naglący, żeby go zignorować. Ziemia się otwiera a kobiety wychodzą ze swoich kryjówek i wylewają się na ulice, biorąc cierpiących w ramiona żądając sprawiedliwości od tyranów, naciskając na patriarchat i zapoczątkowując zmianę paradygmatu, jakiej świat nigdy nie widział”.

I ja to właśnie widzę całym swoim sercem. Widzę te rzesze kobiet wychodzące na ulicy metaforycznie, ale i realnie. Spotykam niesamowicie przebudzone, świadome kobiety, które zmieniają rzeczywistość dookoła. Każda robi to po swojemu. Jedne wojują feministycznym mieczem zagłady patriarchatu, inne używając swojej subtelnej, anielskiej natury dokonują transformacji pozornie niewidzialnie z poziomu swego miłujące serca, jeszcze inne pracując z ciałem i ucząc inne kobiety wyzwalania emocji za jego pośrednictwem: w tańcu, ćwiczeniach, bieganiu. Jeszcze inne pokazują światu, w jak prosty sposób możemy odrzucić stare ograniczenia i schematy, lęki. Łączy nas miłość do siebie samych a więc i do świata.

Kończąc swą piękną praktykę gimnastyki słowiańskiej Świata Górnego, pozostaję nadal połączona nie tylko z NIebem i swoją prawdziwą istotą, z tym Kim Jestem ale również z innymi kobietami i istotami we Wszechświecie, bo na końcu i na początku to i tak Ja to Ty, Ty to Ja. My to Wy, Wy to My.
Z miłością

Bosonoga Eyra, 28 czerwca 2022r. Napisano gdzieś w podróży między Dwernikiem a Krakowem

Udostępnij artykuł na:

Poprzedni wpis
Cierpliwość od Gai
Następny wpis
Przystosowanie