Dzień dobry. Tegoroczona jesień jest dla mnie wyjątkowa, inna, niż wszystkie. To pierwsza jesień po śmierci mamy z jej już tylko duchową obecnością. Jesień to zbieranie plonów zarówno w przyrodzie, w życiu na wsi jak i w ludzkim życiu. To czas na podsumowania, celebrację i świętowanie swoich sukcesów i akceptację porażek. To pierwsza jesień, gdzie wkraczam dzięki mej nauce i kobiecemu prowadzeniu w nową przestrzeń pracy związana z ruchem – kobiecą gimnastyką słowiańską. To pierwsza jesień gdy doświadczam podskórnie „starości” ale rozumianej inaczej, niż to kreuje nasze społeczeństwo. Zaczynam stapiać się z jesienią w przyrodzie w pełnej akceptacji tego, kim jestem a kim nie jestem, w pełnej akceptacji zmian hormonalnych, przemian w ciele i wokół niego. To egzystencjalne spowolnienie. Wejście w nowy rytm, powolniejszy ale to nie znaczy, że mniej aktywny. Wręcz przeciwnie. Starość istnieje w takiej formie, w jakiej ją zapraszam do swego życia, do ciała, emocji, umysłu i serca. Starość jako proces może być dobra i pełna czułości, bliskości i miłości do siebie samej / siebie samego. Starość to dla mnie mądrość, cisza, cierpliwość, akceptacja. Menopauza jako proces. Będę pisała wkrótce o tym nieco więcej. Tymczasem wychodząc poza utarte schematy myślenia dotyczące miłości wobec innych i świata, uwalniając się od programów rodowych, każda z nas kobiet może pisać swój własny scenariusz dojrzałości i „przekwitania”. Nasze babcie i mamy mogły cierpieć z powodu menopauzy. Jeśli wierzymy, że powielamy scenariusze rodowe bo geny nas w zupełności determinują, to tak właśnie będzie. Jeśli jednak przekierujemy swoją energię w obszary nowej kreacji, nowej świadomości swej wewnętrznej mocy, stworzymy własny, indywidualny proces przemian otwierając drogę do wolności i tworząc nowy, pełen miłości program dla córek i kolejnych pokoleń. Mój scenariusz nie wiąże się z „przekwitaniem” ale Rozkwitaniem.
W gimnastyce słowiańskiej najpiękniejsza budząca zachwyt estetyczny (ale też dająca dobrą bazę do budowania zdrowej postawy kręgosłupa i wyciągania go do nieba) sekwencja to powolne podnoszenie rąk do góry i zawiązywania pączka kwiatu. Ten pączek przez splatanie dłoni tworzy metaforyczny kwiat życia, który potem się otwiera przy wychodzeniu z pozycji, przy wydechu. Dla mnie wdech to nowy pączek wiosennego kwiatu życia (nas kobiet młodych, pełnych wigoru i dziewczęcej radości). Jest chwila w tej sekwencji gdy pączek się otwiera ukazując piękno kwiatu, jego rdzeń. Dla mnie to pełne słońca i radości lato – rozkwit kobiecości, bycie matką, żoną, kochanką, podróżniczką, spełnianie marzeń. Chwilę potem podczas wydechu płatki tego kwiatu rozchylają się coraz mocniej i mocniej a gdy ręce schodzą w dół dotykając szyi, swoich piersi, pachwin i z czułością dotykając pleców zaczyna się pełny akceptacji rozpad. Rozpad starych struktur, przyjęcie tego co jest. Nasze dłonie opadają jak jesienne liście z drzew, pozwalając odpocząć ciału i naszej duszy. Po latach walki, nauki, opiekowania się innymi, przychodzi czas na odpoczynek, na śnienie Bo drzewa jesienią gdy zrzucają liście idą spać a budzą się dopiero wiosną. Kobiecy sen dojrzałości jest dla mnie czasem na kontemplację czy medytację własnej natury, nowej świadomości, rozpoznania boskości w sobie czy też swej autentyczności. Cudownie jest witać swą jesień w zachwycie i ekscytacji odrzucając społeczny strach przed procesem, który może być inspirujący, dobry i pełen czułości do nas samych. I tego wszystkim nam kobietom życzę…..bez względu na to, jaką porę roku teraz „przerabiamy”. 🙂
Bosonoga Eyra, 5.10.2022r. Dwernik, Bieszczady