Za sprawą pewnej pięknej chusty, połączyłam się z energią Andaluzji i tańców flamenco. Wróciły wspomnienia z przed ponad dwudziestu lat gdy chodziłam do szkoły Serventesa i uczyłam się kilku tańców flamenco. Choć do Hiszpanii pierwszy raz pojechałam po kilku latach od rozpoczęcia swojej nauki tańca, jako młoda dziewczyna zakochałam się we flamenco. Był to taniec jednocześnie pełen temperamentu i ekspresjii oraz radości jak boleros a jednocześnie nostalgii smutku, dumy i powagi jak sevilianas. Niewiele pamiętam od tamtego czasu. Jednak za sprawą hiszpańskiej chusty, której stałam się dziś szczęśliwą posiadaczką, w ciele wróciły wspomnienia. Nogi zaczęły same stepować a dłonie poruszać się w nadgarstkach i okręcać dookoła a palce unosiły się do nieba….Niemal miesiąc temu zaraz po przylocie na Wyspy, podczas pewnego koncertu muzycznego miałam okazję obserwować na scenie cudowne, utalentowane kobiety tańczące właśnie flamenco. To taniec, którego nie da się zapomnieć i który puka co jakiś czas do mego serca.
Betancuria -jeden z najstarszych regionów na Fuertaventurze ze starym, pięknym miasteczkiem o tej samej nazwie pochodzącej od nazwiska założycieli powstało w 1404r. Jego rozkwit przypada na XVIII w. dzięki uprawom zbóż. W tym uroczym miasteczku domy mające 400, 500 lat to nie jest nic odosobnionego. Rzadko opisuję na swoim blogu atrakcje turystyczne bo to nie jest moim celem. Jednak moje zimowanie na wyspach i coraz częstsze powroty do tego regionu sprawiły, że choć parę słów zapragnęłam o tym miejscu napisać. Jest tu sporo kolonialnych domów, willi, kościołów. Są ruiny klasztoru franciszkanów i wiele, pięknych atrakcji. Stara dusza dawnego miasta mieszka w każdym niemal zaułku ciesząc obecnie turystów tu przyjeżdżających.
Właśnie tutaj w tym przemiłym miasteczku w tym roku upatrzyłam sobie pewną rękodzielniczą pracę. To chusta z frędzlami ręcznie wyszywana w kwiaty. Czekała na mnie jakieś dwa tygodnie. Te ludowe ornamenty są spójne dla wielu kultur, w tym i naszej słowiańskiej a chusty tego typu były i są głównie używane podczas tańców ludowych gł. flamenco oraz w czasie parad i obchodów różnych świąt gdy kobiety ubierają się w ludowe, odświętne stroje.
Jednak ja sama tak bardzo kocham ludowe stroje, obrzędy i tradycje, że od razu zakochałam się w tej kobiecej, delikatnej chuście. Gdziekolwiek jestem na świecie od razu chcę ubierać się w regionalne stroje: suknie, wianki, sari, damskie surduty. Niezależnie co to za strój, jeśli reprezentuje on jakieś miejsce, jego jego odbiciem, opowiada o nim historię a do tego zostaje wykonany dłońmi utalentowanego rzemieślnika, krawcową, szewca to wszystko wnosi niezwykłą energię miłości do takiego stroju a on sam zawsze woła do mnie abym go chociaż wypróbowała. Chusty do tańca wykonywane są starannie i wyszywane z ogromną pieczołowitością. Ta na zdjęciach powstała w regionie Betancurii Ta na zdjęciach powstała w regionie Betancurii i została uszyta i wyhaftowana ręcznie przez jedną z miejscowych kobiet.
Wybaczcie ogromną ilość zdjęć ale nie mogłam się powstrzymać aby nie pokazać piękna tej pracy na tle kanaryjskich zabytków oraz zniewalającej przyrody. Gdy mam w ręku, w domu lub na sobie czyjąś pracę rzemieślniczą, czuję całą sobą miłość i pasję osoby, która ją wykonywała. Czuję jej pracę, jej starania i emocje, które tej pracy towarzyszyły.
Tańczyłam w tej chuście w wyschniętym jeziorze w górach, witałam zachód słońca wysoko w górach przy kapliczce w skale – Ermita Virgine de la Pena. Kontemplowałam cudowny dzień w ruinach klasztoru Franciszkanów i w wielu innych pięknych miejscach. Tym samym chciałam oddać hołd i szacunek kobiecie wyszywającej to cudo oraz wszystkim kobietom i mężczyznom zajmującym się rękodziełem, tworzącym tak piękną, ludową sztukę, z której każdy mieszkaniec tej wyspy może być dumny.
A z czego mogą być jeszcze dumni miekszkańcy? Z pewnością z produkcji aloesu i zastosowywaniu go w przemyśle spożywczym, drogeryjnym i farmacji. Z tworzenia przepięknych naczyń z gliny, koszyków i kapeluszy wyplatanych z liści palm i trawy i z pięknej szkliwionej ceramiki. To jeszcze nie wszystko ale choćby tyle na początek. O miodzie palmowym, mohio i kanaryjskich ziemniakach oraz wspaniałych owocach to już nawet nie wspomnę.
Zakochana w pracach lokalnych rzemieślników, pozdrawiam ciepło z Betancurii.
Bosonoga, 30.11.2022r.
Nie łatwo jest dotrzeć do starych zbiorów hiszpańskich chust, które dziś traktowane są już jako muzealne okazy. Natomiast samo ich oglądanie, podziwianie detali, wzornictwa, walorów estetycznych budzi zachwyt i zabiera nas w krainę piękna, przepychu i bogactwo hiszpańskiego folkloru zarówno na kontynencie jak i na wyspach. Ponad 100 lat temu i dawniej na chustach wyszywane były jak również w wielu innych regionach świata całe historie, opowieści z życia codziennego i z celebracji świąt. Z ogromną pieczołowitością i dbałością o szczegóły możemy przyjrzeć się życiu ludzi danej epoki, obejrzeć ich stroje, prace codzienne i obyczaje a to wszystko na jednej chuście wyszywanej niekiedy miesiącami a nawet latami.