Słowiański, kwitnący pączek w tarninie – narzędzie odzyskiwania mocy kobiet

Blog|Eko zycie|Filozfia wiejskiej gospodyni domowej|Gimnastyka słowiańska|Nowy Blog|Terapeutka Gaja

Kwitnąca tarnina w Bieszczadach skłoniła mnie aby pokazać Wam ponownie najpiękniejszą sekwencję w gimnastyce słowiańskiej zwaną „pączkiem”. Kwiaty na drzewach i krzewach stanowią idealne tło do ukazania naszej kobiecej natury. Ja sama z radością i czułością dostrajam się do rytmów przyrody, do pór roku i praw jakimi się one rządzą.  Sam pączek  jako sekwencja ruchów to oczywiście ogromne walory natury fizycznej i rehabilitacyjnej dla naszego kręgosłupa, klatki piersiowej i nie tylko ale tym razem nie będę o tym opowiadać. W zamian pojawiam się z poetycką nieco interpretacją gimnastyki, moją osobistą. Ten posuwisty ruch dłoni po ciele, po nadnerczach, dookoła piersi i przed twarzą skłania mnie do tego abym stała się dla siebie delikatniejsza, czulsza, abym zaakceptowała swoje Ciało, swój umysł (Ego) Emocje przez niego przepływające i doświadczała swego pięknego, nieskończonego Ducha. Wszystkie te elementy są dla mnie tak samo ważne Duch, Ciało i Emocje. Mieszkając w tym ciele fizycznym mogę doświadczać swego życia wielowymiarowo a ile tych wymiarów odwiedzę i jak daleko i głęboko dotrę, to już moja osobista droga.:-).

Dotyk, delikatność, powolność i efemeryczność a jednocześnie siła energetycznego działania (dla ciała) słowiańskiego pączka idealnie koresponduje z kwiatami tarniny, które są maleńkie, delikatne i kruche ale gałązki, które są nimi obsypane mają mnóstwo kolców kłujących każdego intruza i nieproszonego gościa z lasu, który odważyłby się przekroczyć jej granice chcąc zerwać czy zniszczyć kwiaty. Podobnie my kobiety gdy budzimy się do naszej, wewnętrznej mocy, gdy stajemy w prawdzie o sobie a jednocześnie z godnością wypinamy piersi do przodu  te maleńkie w rozmiarze A (nie akceptując niekiedy siebie) i te duże, jędrne z miseczkami E, F, G i większymi ( których właścicielki też często się sobie nie podobają), to przychodzi zgoda na to co jest. Pojawia się akceptacja i wewnętrzna siła, która uczy nas jak być wyprostowaną nie tylko w samej gimnastyce ale jak kroczyć przez życie, na co dzień dumne, znające swoją wartość i swoje talenty a jednocześnie umiejąc prawdziwie oddychać. Gdy mówię o prawdziwym oddechu, myślę zarówno o tym fizjologicznym gdy oddychamy przeponą a jednocześnie pełną piersią ale też gdy pozwalamy sobie na głębsze doświadczanie oddechu, gdy zaczynamy czuć jak oddech jest nośnikiem, wodospadem siły wyższej, boskiej mocy, ducha. Bo  w takim właśnie oddechu, na takim wdechu łączymy się z tym co Niepojęte, a to co Niepojęte budzi w nas kreatywność do działania, otwiera nas na sztukę, twórczość choćbyśmy wcześniej nie śniły o tym, że w ogóle to możliwe.

Te potencjały były, są i będą w nas zawsze. Wdech – wdycham boski wiatr w płuca i do serca, wydech – stwarzam nową twórczość: obraz, muzykę, dobre słowo, kulinarną sztukę, mebel, zdrowie, czas, miłość. Otwarcie klatki piersiowej, wznoszenie rąk do góry pozwala aby poczuć tę twórczą moc i tę ekspresję bez granic….

Bosonoga Eyra, 3 maja 2023r. Dwernik, Bieszczady

 

 

Udostępnij artykuł na:

Poprzedni wpis
Bieszczadzkie plenery zajęć z BosoNogą
Następny wpis
Kolejny plener bieszczadzki prezentacja – wiosenne łąki