z pamiętnika myśli wyrwane…

Tekst
Filozfia wiejskiej gospodyni domowej|Nowy Blog

07.01.2013 godz. 16”41
„Jakakolwiek zbieżność imion bohaterów tej opowieści z realnymi postaciami, jest przypadkowa i może być jedynie wynikiem znajomości natury ludzkiej” – jak powiedział pewien Duńczyk.
Dla wyznawców prawosławnych, właśnie teraz rodzi się Bóg – Zbawiciel. W skrzynce pocztowej znajduję adresowane do mnie życzenia świąteczne i noworoczne pełne wiary, nadziei i przebaczenia.Nadieżda (nigdy nie umiejąca się trzymać z dala od polityki, z resztą w Rosji to niemożliwe), Sylwestra spędziła w areszcie w nagrodę za uczestnictwo w manifestacji w obronie prawa do zgromadzeń. Na szczęście jej nieposkromiony temperament i obciążające imię nie ostudzi jej działań w przyszłości, choćby dla dobra 4 letniego Iwana. Jakość obecnego życia w Rosji jak się okazuje wystarcza Gerardowi Depardieu, który do tego stopnia jest zachwycony krajem i wdzięczny Władimirowi Putinowi za przyznanie mu rosyjskiego obywatelstwa, że napisał doń list pochwalny.
Gdy francuska śmietanka celebrytów pochyla się nad Krajem Rad, brytyjska polityka zagraniczna próbuje wpłynąć na konflikt w Syrii.
Minister spraw zagranicznych (jak dla mnie resort powinien się nazywać: „wpływów politycznych”) William Hague oskarżył syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada o hipokryzję dot. ostatniego wystąpienia. Sam Baszar el-Asad apeluje o mobilizację podczas wojny o jedność kraju i przedstawia swój plan dla Syrii
Rebeliantów nazwał terrorystami i agentami obcych mocarstw, z którymi negocjowanie jest niemożliwe. W Damaszku przedstawił też swoją „inicjatywę pokojową”. W imię pokoju na jednej ze stacji benzynowych dochodzi do eksplozji. Ginie co najmniej 11 osób. Ilość rannych osób jest nieznana.
W poniedziałek zostanie przeprowadzona pierwsza w Polsce operacja pobrania nerki od żywego dawcy za pomocą robota da Vinci. Czy trafi ona do ofiar zamachu w Syrii?
Gdy rdzenni Katalończycy domagają się większej autonomii, mieszkanka baskijskiego Barakaldo popełnia samobójstwo na skutek eksmisji z mieszkania. W chwilę później we Francji pojawia się noworodek, który być może będzie miał dwie matki w homoseksualnym związku. Rosja ręką Putina podpisuje ustawę zabraniającą adopcji dzieci rosyjskich przez amerykańskie rodziny. W samej Wielkopolsce 1000 dzieci czeka na adopcję. W miejskim szpitalu, w Bełchatowie umiera z przedawkowania alkoholu 60 letni mężczyzna. Na moim telefonie komórkowym pulsuje ekran z nową wiadomością od byłej pracownicy z przed lat. Urodziła zdrowego, ślicznego syna.
Najwęższy dom na świecie na rogu Chłodnej i Żelaznej, przyjmuje już wielu artystów z całego świata, nie tylko miłośników Kereta. Prezydent samej Warszawy będzie mogła do końca 2013 r. wydać na inwestycje budowlane 13,8 mld zł. Burmistrz Hanoweru musi jednak dużo wcześniej znaleźć tymczasowe lokum dla 25 tysięcy ewakuowanych z powodu znalezionych niewybuchów z II wojny światowej.
Właśnie siedzę z moimi gośćmi przy stole. Wspominamy nasze korzenie. Krzysztof (mieszkający na Opolszczyźnie) oznajmia, iż jego krewni byli wysoko postawionymi oficerami Wermachtu. Kątem oka spogląda na zdjęcie mojego dziadka – ułana zrobione w 1939r. Dwa tygodnie temu na tym miejscu siedział Dima –kolega z Rosji. Jego dziadek „wyzwalał” nasz kraj z okupacji niemieckiej. A mój pradziadek zginął tuż po wojnie od granatu rzuconego w wiwatujący tłum od jednego z nich.


Kolejna eksplozja gazu na Śląsku i 9 osób zostaje bez dachu nad głową. W tym samym czasie pewien japoński restaurator, zakupił ponad 200 kg tuńczyka błękitnopłetwego za ponad 1 mln. EUR. Gdy dokonywał transakcji, w kraju nad Wisłą padły ponoć trzy duże wygrane w totalizatorze. Po jedną z nich nikt się jeszcze nie zgłosił, za to tuńczyk błękitnopłetwy nie wyżywi 5700 Polaków stojących w kolejkach po zasiłek.
Gdy ja swoim gościom z Dolistowia składałam noworoczne życzenia, trójka młodych ludzi zaręczyła się ze swoimi wybrankami podczas lotu balonem nad „moim sentymentalnym” Krakowem.
Gdy niektórzy znajomi z Warszawy przemieszczali się podziemnymi tunelami w drodze do pracy, na drugiej linii metra przy Pl. Defilad, został zalany szyb ale ponoć nie wpłynie to na tempo dalszych prac. Jeszcze w starym, parzystym roku 2012, czternastoletnia Wiktoria wyskoczyła z dziesiątego piętra apartamentowca w Piasecznie k/Warszawy. Gdy prokuratura rozpoczynała śledztwo, w szpitalu bielańskim rodziły się trojaczki oczekiwane latami przez małżeństwo borykające się dotąd z niepłodnością.
A gdy południowo zachodnie wybrzeże Alaski witało się z niewielkim tsunami, w Bieszczadach, powyżej górnej granicy lasu ogłoszono pierwszy stopień zagrożenia lawinowego. Trwa nadal.
` W moim mikroświecie zagrożenie lawiną również trwa bezustannie. Mam nawet sprawczą moc, aby ją uruchomić. Zrzuciłam już kilka małych kamyczków, które powędrowały z łoskotem w dół. Ale dźwięk jest jeszcze za słaby a lawina zbyt niewinna aby zniszczyć stare i dać miejsce nowemu. A sama ja? No cóż. Gdy uświadomiłam sobie, że jestem gotowa na zmiany, ciało po raz kolejny odmówiło mi posłuszeństwa przesuwając termin wykonania wyroku w nieznaną czasoprzestrzeń. Wypełnia mnie strach i niemoc. Ciało idealnie odbiera te sygnały czując się chore.
Z każdą odchodzącą w przeszłość minutą, starzeje się świat wokół mnie i we mnie. Umierają ludzie zostawiając miejsce dla tych, co właśnie przychodzą na świat. Przyjaciele odnajdują nowy sens życia, zakładają kolejne rodziny wierząc, że tym razem się uda. Czy tyle samo ludzi teraz bawi się, szaleje, raduje, uprawia seks, objada się, co głoduje, szuka domu, cierpi, choruje? Czy w ogóle mam prawo oczekiwać takiej „okrutnej i nielogicznej równowagi”? Wiara w sprawiedliwy świat jest z gruntu fałszywa i naiwna….Ale jakże wrzucanie dobra i zła na przeciwnych szalach towarzyszy nam ludziom nieustannie. Czerń i biel, niebo i piekło, piękno i brzydota, dobro i zło. Tak rzadko są razem, obok siebie, przytulone, pogodzone, zaprzyjaźnione. Zawsze w opozycji do siebie z etykietkami dualistycznego świata noszonymi.
A jednak przyroda i czytający ją choćby artyści sztuk wszelakich stworzyli szarość, ecru, beż….a środowisko polityków i psychologów choćby pojęcie kompromisu. Ci drudzy zasłynęli również w odnalezieniu złotego środka między prawdą i kłamstwem – coś na kształt broni Milczenia.
Ale ja dzisiaj nie chcę ani tych nieostrych kolorów, ani milczenia, ani postaw zawieszonych pomiędzy krawędziami…..
Moje jestestwo domaga się ostrych, wyrazistych barw (bez tęczy życia), natychmiastowych rozwiązań, skrajnych postaw. I wolności bez strachu, udręki i smutku rozdzierającego mnie na kawałki.
Na kartce wyrwanej z kalendarza napisałam te ważne rzeczy, których pragnę dzisiaj i te, których potrzebowałam wczoraj. Wniosek: zmieniłam się a przynajmniej zmieniły się we mnie oczekiwania wobec świata.
DZISIAJ: Wiara/ Nadzieja, Równowaga, Abstynencja Świata, Uczciwość/ lojalność, Szczerość/ zaufanie, Bliskość, Czułość, Siła / Oparcie, Radość, Wspólnota, Dialog
WCZORAJ – gdy byłam zdrowa a może tak mi się wydawało: Niezależność, Partnerstwo, Dialog, Czułość/ Bliskość, Podróż/ droga, nauka, Rozwój, Magia
Pozostaje pytanie, co zrobię z tą wiedzą jutro?
…Za bezsens, infantylność i nieskładność mojej wypowiedzi j. w. obwiniam rosnącą gorączkę, która opanowała nie tylko moją zepsutą powłokę cielesną ale i duszę…
Za rzetelność mych serwisów informacyjnych (zarówno z kraju i ze świata) odpowiadam jedynie w części:-) – tej dotyczącej mnie samej 🙂
DOPISEK – 4 lata później, grudzień 2017r.
Ten krótki fragment mego pamiętnika nie napawa ani nadzieją, ani radością. Nie ma w nim równowagi ani harmonii. Moje myśli są splątane i pokołtunione a ja cała zagubiona. Tak naprawdę nie ma w nim nawet moich prawdziwych uczuć. Jest tylko zainteresowanie tym co na zewnątrz i to w wymiarze najbardziej przykrym czy katastrofalnym. Po co więc to dzisiaj tutaj umieszczam? Po to aby zilustrować Wam kim byłam przed paroma laty. Te wiadomości ze świata były dokładnie zwierciadłem tego, co działo się we mnie. Z własnego wyboru, z nieprzymuszonej woli nadal tkwiłam w skomplikowanej jak mi się wydawało i bez wyjścia relacji z wrażliwym alkoholikiem.
Najwięksi wrażliwcy bywa, że zostają właśnie alkoholikami. Ale nie tylko. Współczesny alkoholizm nie leży tylko w rynsztoku, nie bywa już wyłącznie bezdomny, brudny i odrażający.  Bywa uroczy i bezpieczny. Jest często pięknie opakowany, pomalowany i wyretuszowany. Niejednokrotnie zamaskowany drogim makijażem i wonią ekskluzywnych perfum zafałszowuje rzeczywistość wokół. Nosi często krawat a na wizytówce pojawia się Prof. czy Dr hab. Ma w sobie czar, wrażliwość, dobroduszność. Bywa melancholijny albo wyluzowany i pełen zwariowanej ekspresji. Ukrywa się w sztuce , polityce a nawet w zawodowym sporcie. Nie ma przestrzeni, środowiska, w których czułby się źle. Wszędzie się zadomowi z charakterystyczną dla niego lekkością, nonszalancją a niekiedy niewinną, czystą radością usprawiedliwioną współczesną potrzebą odpoczynku od pracy, obowiązków i zła tego świata.
Dla wszystkich żyjących obok, przy, wśród alkoholików bez względu na to, czy są to Wasi rodzice, małżonkowie, przyjaciele czy nawet dzieci ……wysyłam nadzieję i wiarę…
Uświadomienie sobie, że to tylko wyłącznie ja odpowiadam za to, kim jestem i w jakim związku żyję, dlaczego jestem ofiarą, zajęło mi kilka lat. Przebaczenie światu a zwłaszcza sobie to długi proces. Następne dwa lata zajęło mi zrozumienie subtelnej różnicy między byciem ofiarą a podświadomym kreowaniem jej istoty – wyborem, którego dokonałam i dokonywałam nadal sama. Nikt inny. To ja byłam odpowiedzialna za wszystko co mnie spotykało. A konsekwencje emocjonalne tych wyborów takie jak depresja, strach, samoudręczanie się, poczucie odrzucenia, niekochania wydają się być naturalne. Zbierałam to, co zasiałam.
Gdy próbujesz nieustannie naprawiać innych ludzi wokół, zmieniać ich i kształtować wg wymyślonego przez siebie wzorca (choćby nie wiem jak był dobry i idealny), wpadasz w pułapkę zabawy w boga i zapominasz o sobie samym. Ratujesz alkoholika z jego opresji, usprawiedliwiasz go, próbujesz zrozumieć jego i mu podobnych chorych i cierpiących. Chcesz za wszelką cenę mu wybaczyć. I wybaczasz. A w tym wszystkim zapominasz o sobie. Warto sobie siebie przypomnieć. Choć to niekiedy długi i bolesny proces, to jest on ważny.
Możesz uratować tylko jednego człowieka – siebie. Kilka mądrych osób mi to powiedziało ale usłyszałam te słowa dopiero wówczas gdy zechciałam naprawdę słuchać. I dzisiaj myślę sobie, że nie jest to egoizm, ale najwyższa forma altruizmu . Bowiem w jej efekcie możemy podarować światu lepszą, zdrowszą i szczęśliwszą wersję samego siebie.
I tego Wam wszystkim życzę a światu wolnych, szczęśliwych i spełnionych ludzi.

Bosonoga z  Doliny Sanu – Edzia  napisane w styczniu 2013 r. (dopisek grudzień2017r.)

Udostępnij artykuł na:

Poprzedni wpis
Mój mikro makrokosmos….
Następny wpis
Stój! Kontrola!