Z pamiętnika kartki wyrwane

Tekst
Filozfia wiejskiej gospodyni domowej|Nowy Blog

29.10.2020r. , Dwernik, Bieszczady
Jestem Miłością. Jestem życiem i własnym wyborem. Jedyny mój apel do wszystkich to: nie ulegajcie naciskom z zewnątrz. Nie pozwalajcie na to, aby jakakolwiek grupa wpływała na Wasz osąd rzeczywistości. Łatwo jest być wciągniętym przez masy, które swoją energią narzucają nam swój światopogląd (bez znaczenia jaki miałby być). Zachęcam do zwrócenia się do wewnątrz, do spotkania z samym sobą, ze swoją intuicją. Jaki jest tak naprawdę mój głos w sprawach, które obecnie się dzieją w kraju i na świecie? Co ja o tym sądzę? A przede wszystkim co tak naprawdę czuję? Nie ważne co sądzi kościół, do którego być może przynależysz. Tak naprawdę nie jest również istotne dla Ciebie co sądzą kobiety, które wyszły na ulice protestować. Ważna jesteś Ty sama. Ważny jesteś Ty sam i Twoje serce. Obserwuj swoje emocje, jakie się pojawiają w Tobie, pobądź ze sobą w ciszy serca i odnajdź tam odpowiedzi na wszystkie Twoje niepokoje (jeśli takie są). Tu znajdują się wszystkie odpowiedzi – również na pytania, które nie zostały jeszcze zadane. Dzisiaj będąc w małej cywilizacji a wybierając się do Warszawy, pomyślałam przez chwilę, że stanę wśród manifestujących. Tak bym zrobiła kiedyś z pewnością, od razu, impulsywnie. Po chwili jednak zanurzyłam się w sercu i otrzymałam kilka odpowiedzi, które mną pokierowały ale nie było to kierowanie z zewnątrz. Dowiedziałam się, co mam robić. Nie było tam nakazów, zakazów ani powinności, nie było miejsca na to, co należy czy co powinnam zrobić jako kobieta. Nie było potrzeby abym odgrywała rolę bojowniczki stającej na barykadach ani obrończyni życia za każdą cenę. Tak było ze mną. Z Tobą może być inaczej. A co było tam gdzie zajrzałam? Była i jest Miłość do mnie samej i do każdego. Leżało też tam współczucie, mnóstwo współczucia do każdego, do manifestujących i do obrońców życia, do wierzących i nie wierzących, do tych, którzy założyli mundury i do tych, którzy siedzą w ławkach sejmowych. …I ocean miłości… Tu i teraz nie ma żadnych powinności, nie ma konieczności udowadniania sobie, że ktoś jest gorszy lub lepszy, etycznie poprawny lub nie. Nie ma miejsca na osądzanie, które jest destrukcyjnym narzędziem rozpadu. Nie ma dobrych i złych decyzji, lepszych i gorszych ludzi. Jest tylko i aż wolność wyborów. Mogę wygłaszać własne opinie i każdy ma do tego moralne prawo. Mogę też i chcę manifestować rzeczywistość opartą na Bezgranicznym Zaufaniu i Bezgranicznej Miłości…. Nie zapominam też, że my kobiety rodzimy dzieci, ale rodzimy też wszystko to, co stwarzamy myślą, wypowiedzianym słowem i działaniem. Każda zaś myśl jest energią. Może być kreatywna, pełna mocy i wysokich wibracji albo niska, otwarta na gniew, żal i poczucie winy. To wybór każdego z nas. Wyborem jest również to, czy chcemy być manipulowani przez masy czy dać sobie szansę na wolność a więc wybór serca i działanie pochodzące właśnie z niego. Nie ma prawidłowych odpowiedzi, są tylko te, które płyną z umysłu albo te, które pochodzą z serca. Na tym polega prawdziwa wolność i wybory pochodzące z tego miejsca i z tej przestrzeni – świętej przestrzeni serca mają moc silnie transformującą rzeczywistość. Mogę kreować swe życie a więc życie świata jak tylko zechcę …z poziomu serca a nie głowy. Umysł zawsze mąci i wybiera to, co z pozoru najlepsze dla człowieka, ale to tak naprawdę tylko iluzja. Gdy podejmuję decyzje sercem, harmonizuję i transformuję skuteczniej świat dookoła…. Dziękuję każdej i każdemu z Was za to, że jesteście i jacy jesteście…..Kocham więc jestem….


30.10.2020r. Dwernik, Bieszczady
Wolność wyborów
Jesteś kobietą, która chce chronić niepoczęte życie – każde życie, bo to dla Ciebie święta wartość, sama w sobie – masz rację. Tak wybrałaś
Jesteś kobietą, która wychodzi na ulice Warszawy i innych miast i protestuje przeciwko zaostrzeniu ustawy aborcyjnej, bo uważasz, że nie przepisy ale moralne prawo w Tobie ma decydować o Twoim ciele i narodzonym lub nie dziecku. – Masz rację i Ty. Tak wybrałaś.
Jesteś mężczyzną, który ma dość żyć wśród katolickich fundamentalistów i wspierasz protestujące kobiety – Masz rację. To Twój wybór
Jesteś gorliwym, wierzącym katolikiem albo chrześcijaninem noszącym Chrystusa w sercu i chcesz bronić kościoła, do którego należysz, choć obecny kościół Ci nie odpowiada a czujesz, że wszyscy i wszystko dookoła są przeciwko Tobie. Chcesz aby Cię wysłuchano – Masz rację. To Twój wybór
Medytujesz od miesięcy w domu, pojąłeś istotę rzeczy, rozpracowałeś ego, widzisz, czujesz więcej, dostrzegasz iluzoryczność działań i wielowymiarowość życia. Uważasz, że medytacją zmieniasz masowe pole świadomości – masz rację. To Twój wybór.
Jesteś człowiekiem, który dostrzega, że pod płaszczykiem pandemii, dzieje się wiele więcej i że to dopiero początek góry lodowej ale nikt nie chce Cię słuchać – masz rację. Tak wybrałeś.
Jesteś przykładnym obywatelem, siedzisz w domu gdy rząd tak nakaże, nosisz maseczkę bo wierzysz, że chroni Ciebie i innych. Słuchasz głównego nurtu wiadomości i boisz się prezentowanych statystyk chorób. – Masz rację. Tak wybrałeś.
Jesteś kobietą albo mężczyzną wraz z całym pakietem ziemskich emocji ulokowanych w ciele i umyśle. Jesteś dzieckiem i rodzicem w jednym. Jesteś tu i teraz.
A przede wszystkim jesteś każdą z nich, każdym z nich wymienionych wyżej. To Ty sama, Ty sam. Czy można się gniewać tak mocno na samego siebie, czy można protestować przeciwko samemu sobie i sabotować swoje działania? To jestem ja. Jestem pierwszą i drugą kobietą, jestem trzecim i czwartym człowiekiem i kolejnym.
To nie ona ani on, to ja stoję w tym działaniu.
Z miłością. Kocham więc jestem.


30.10.2020
Siedziałam z Pavlem w pewnej uroczej kafejce na trasie do Sanoka. W samochodzie czekały nasze dwa kotki po wypadkach. Rozmawialiśmy o naszej ścieżce życia, o tym jak teraz postrzegamy świat, gdzie jesteśmy, czego naprawdę pragniemy i czy to, co robimy nas napełnia, o relacjach ze zwierzętami. Dyskutowaliśmy o wielowymiarowości nas jako istot we Wszechświecie i w ogóle poruszyliśmy niebo i ziemię….Była to jedna z tych głębokich, mądrych, inspirujących rozmów przy zwyczajnej kawie pośród innych ludzi. Zwyczajność otoczenia i nas samych splatała się w miłosnym uścisku z nadzwyczajnością poruszanych tematów. W pewnym momencie powiedziałam głośno słowa, które mówię często. Marja mówi to Edycie : ” masz wszystko”. To zdanie było powtarzane na kilka sposobów :” Masz już wszystko”, „Masz wszystko, czego Ci potrzeba i nawet o wiele, wiele więcej”. To zdanie rozbrzmiewa we mnie od dawna. Było we mnie, gdy przez kilka miesięcy nie przyjmowałam jedzenia i wiedziałam, że mam wszystko, co potrzebne mi do życia i że nie umrę. Było ze mną, gdy pasjami budowałam stodołę lub malowałam i czułam, że nie potrzebuję snu. Towarzyszyło mi, gdy w śniegu chodziłam boso i nie czułam zimna. Jest ze mną zawsze gdy zanurzam się na kilka minut do lodowatej wody czując ciepło i błogość. Było ze mną wielokrotnie i od kilku lat jest moim mottem wewnętrznych przemian. Ale tego południa nastąpiło coś więcej. Wypełniło mnie światło i miłość i czułam energię zmartwychwstania. Poczułam ją każdym porem mojej skóry, każdą najmniejszą komórką w mym ciele. Doświadczyłam tych słów namacalnie, fizycznie tak mocno, że zaczęłam płakać ze wzruszenia. Brakuje mi słów aby opisać to doznanie, więc napiszę tylko to, że to zdanie „masz wszystko” poprzez moje prywatne doświadczenie w mym ciele fizycznym spełniło się, zamanifestowało się i napełniło mnie Pełnią wszystkiego. To moment odczuwania kiedy wiem, że nie potrzebuję jedzenia, snu, ubrania, domu….To poczucie bezgranicznej wolności a jeśli sięgnę po cokolwiek, co uznam, że jest mi potrzebne, to tylko i wyłącznie kwestia ego. Ale czy to jest złe? Ani trochę……Przecież po to tu jestem, w tym ciele….Ale jeśli gdzieś idę za szybko przez życie albo pragnę czegoś materialnego, to mówię sobie „masz już wszystko”……i z większą lekkością i bez nacisków decyduję choćby o zakupie czegoś nowego….Cudownego dnia życzę…p.s. Istnieje kolosalna różnica pomiędzy wiedzą o tym, że „mam wszystko”, wiarą, że „naprawdę mam wszystko” a doświadczeniem tej pełni w umyśle i ciele i za to doświadczenie jestem niezmiernie wdzięczna. Dziękuję, dziękuję, dziękuję


Oto kilka ostatnich postów z FB, które połączyłam w jedno aby nie zapomnieć o głosie mego serca.
28.10. 2020r. Dwernik, Bieszczady
Ten ogień transformuje wszystko co stoi w opozycji do wolności jednostki i całych społeczności na naszej planecie. Spala energie, które nam ludziom nie służą, uwalnia nowe potencjały i siłę potrzebną do zmian. Stare paradygmaty w końcu runą nawet jeśli będzie ” bolało” i trzeba będzie większych rzeszy bojowniczek i bojowników wychodzących na ulicę. ” Pandemia”, nowe ustawy to tylko narzędzia i choć są w rękach tych, którzy nie umieją etycznie z nich korzystać, to należy pamiętać, że dla wszystkich pozostałych są szansą do zmiany….wszystkiego, co zastane, co już nieaktualne, bo zwyczajnie nie działa. Powodzenia, wytrwałości i współczucia. To ostatnie jest nam wszystkim najbardziej potrzebne. Ulegając złości, dokarmiamy energie, które zasilają tych, przeciw którym stajemy i manifestujemy. Sięgając po miłość, wybaczenie i współczucie stajemy ponad zawiścią i uruchamiamy pomoc wszystkich współczujących istot nie tylko na naszej malutkiej planecie. Kocham więc jestem… dziękuję za to, że jesteście, że jesteśmy…

Udostępnij artykuł na:

Poprzedni wpis
Jesienne powitanie na ganku…
Następny wpis
Wspólnota kobiet