Boskość odczuwania siebie to pełna akceptacja całości, wszystkich naszych aspektów tych, które lubimy, akceptujemy i tych, które uważaliśmy za złe. W głębokim Poznaniu siebie spada z nas pancerz, na który składał się wstyd przed innymi i wstyd za samą siebie. Znika poczucie niedoskonałości a w to miejsce pojawia się miłość do siebie i swego umysłu, ciała i emocji. W miejsce samokrytyki przychodzi uwielbienie tego boskiego pierwiastka w nas, który tak samo mieszka w sercu, umyśle jak i ciele. Boski aspekt nieśmiertelności przepływa w naszej krwi , limfie, drży w neuronach a my to czujemy całą sobą. To tak jakbyśmy chciały się kochać ze sobą samą czując , że jest to święta komunia Bezwarunkowej Miłości. Seksualność staje się nie tylko naturalna ale zyskuje wymiar boski, bez konieczności uciekania od niej w poczucie wstydu albo w kompulsywne akty miłosne dające krótkotrwałe spełnienie. Zyskując taką pełnię, stajemy wobec świata silne, zdrowe, mądre i piękne swym wewnętrznym światłem. Bo to właśnie teraz, właśnie tutaj Boginie odradzają się wnosząc swą królewską energię tam gdzie jest ona najbardziej potrzebna, tam gdzie kobiety traktowane są przedmiotowo, tam gdzie machoizm trzeba transformować na równouprawnienie, tam gdzie kobiety są widziane tylko przez pryzmat obiektów seksualnych a każda nagość staje się obiektem szyderstw i drwin. Tam gdzie kobiety czują się słabe, chore i pełne smutku…. Wszystkim dzisiaj życzę ukochania najcudowniejszej osoby w Waszym życiu czyli SIEBIE.
7 lipca 2021r.
Kocham więc Jestem