W jedno listopadowe popołudnie, pod wpływem dużej ilości energii i wielu pomysłów zrobiłam regał hybrydowy (na drewno i na książki). Jednak nie poprzestałam na tym i postanowiłam dokończyć herbaciarkę, która przez rok wyglądała niczym niezbyt zgrana para kochanków. Blat siermiężny, stabilny, mocny a pod nim wsunięta delikatna komódka przemalowana przeze mnie na niebieski kolor. Nie pasowały do siebie ani wymiarem ani rodzajem drewna. Mimo to przetrwały cały sezon. Inspiracją do zmiany był deszcz za oknem, chwilę potem śnieg oraz znalezione podczas remontu w piwnicy stare ludowe szufladki. Mają one ponad 100 lat i choć przykryte były wieloma warstwami farby, byłam pewna, że pod spodem skrywają piękno. Z resztą traktowanie drewna olejną farbą wielokrotnie ratowało meble przed kornikami, gniciem i starzeniem się nawet jeśli te przedmioty długi czas leżały na zewnątrz a z takich miejsc często je zabierałam – porzucone, wyrzucone, niechciane. Z jednej strony najmniej ekologiczna farba, chemiczny roztwór, który trudno zdjąć z drewna a z drugiej strony ochrona na lata i pewien rodzaj hibernacji.
Po kilku godzinach udało się szufladki doprowadzić do jako takiego stanu. Zostawiłam jedynie na nich swoje podpisy w postaci śladów farb w mało widocznych miejscach aby zachować ślad historii.
Teraz to pudełka na herbaty.
120 letni wieszak na kubki pozostał bez zmian. Uwielbiam kąciki herbaciane. W każdym domku są stare, ludowe odnowione przeze mnie wieszaki na kubki, również w stodółce, kuchni i oczywiście. w jadalni. W każdym kąciku są zioła, herbaty, koszyczki do zaparzania i czajniki ceramiczne elektryczne aby nieco szybciej, niż na piecu zaparzyć swój ulubiony napar. Jeśli chodzi o herbaciane ceremonie, to nie wszystko. W zanadrzu dla moich gości mam jeszcze inne niespodzianki, ale jak to bywa z niespodziankami, na razie buduję jedynie napięcie.
Cieszę się, że krok po kroczku mój dom transformuje się zgodnie z naszymi potrzebami,. Jestem wdzięczna Drzewom, że mieszkają ze mną w postaci tych niezwykłych mebli opowiadając nam historię lasu i wypełniając dom żywą energią i pachnąc nieustannie żywicą.
Z wdzięcznością
Bosonoga Eyra
Dwernik. Bieszczady, listopadowe popołudnie 2024