MALUJĘ

Pierwsze obrazy w dodatku olejne zaczęłam malować po przeprowadzce do Krakowa. Były to różne motywy kwiatów i łąk, które jednocześnie nanosiłam na abażury lamp oraz tradycyjne płótna. Potem była fascynacja kulturą afrykańską. Chwilę później obudziła się we mnie potrzeba pracy z mą żeńską energią i akceptacją jej niektórych aspektów, w tym seksualności i tym sposobem malowałam akty kobiet tyle, że bez twarzy (bo nie byłam dobra z malowania portretów). Na koniec tuż przed pojawieniem się Bieszczadów na horyzoncie mych zainteresowań, przyszły do mnie anioły. Malowałam je nadal po przeprowadzce w Bieszczady. Wstydziłam się jednak swoich prac i nie czułam się wówczas w mocy robić tego nadal. Z płótna przerzuciłam się na drewno a moje bieszczadzkie anioły zyskały nowy, przestrzenny wymiar w postaci płaskorzeźb. Na kilka ładnych lat zarzuciłam płótna i pędzle. Kilka lat temu dzięki kilku cudownym osobom i  z potrzeby serca rozpoczęłam intuicyjne malowanie. Choć początkowo odbyłam kurs Vedic Art – znanego kierunku, który rozpoczął intuicyjną twórczość, szybko zorientowałam się, że moja potrzeba tworzenia wykracza poza jakiekolwiek ramy a mnie samą ciężko jest w jakichkolwiek definicjach zamknąć. Dlatego stwarzam swoje własny metody malowania sercem łącząc je z dźwiękami przyrody, śpiewem i oddychaniem. Na dzień dzisiejszy jest to jeszcze mocno wewnętrzna praca ze mną samą i swoich obrazów nie sprzedaję jeszcze światu, ale kto wie, co będzie przyszłości? Malowanie jest terapeutyczne. Dlaczego? Bo tutaj nie chodzi o sam końcowe dzieło, o bycie artystą lub stawanie się nim. To coś więcej. W szczerym procesie twórczym poznaję swoje ograniczenia, zaczynam dostrzegać gdzie się kończę a gdzie zaczynam. Czy w ogóle się gdzieś kończę? Odblokowuję i uwalniam skrywane we mnie, niechciane emocje, pozwalam sobie na ekspresję, każdą, bez cenzury, oceny. Uczę się siebie na nowo. Uwalniam siebie prawdziwą bez masek, gierek i udawania…..Jestem….

Galeria prac