Moje ukochane Bieszczady. Od pierwszej chwili, w której moje stopy dotknęły bieszczadzkiej ziemi, zakochałam się: w górach, tutejszych ludziach, nieistniejących wsiach bojkowskich, w rzece San, w Połoninach i w paśmie Otrytu. Nawet jeśli brnęłam wiosną lub jesienią w ogromnych ilościach błota, odśnieżałam drogę do sławojki, szłam zmęczona do schroniska w zamieci śnieżnej albo przemoczona deszczem docierałam nocą do wioski schodząc z gór, zawsze przepełniały mnie radość i spokój. Choć bywało trudno i niezwykle pracowicie, mieszkanie tutaj, pośród tak pięknej przyrody i życzliwych sobie ludzi jest jednym z największych mych błogosławieństw. Dlatego wszystkim i wszystkiemu za przygotowanie mnie do takiego życia po prostu dziękuję. Gdziekolwiek jestem na świecie, w moim sercu Bieszczady mieszkają zawsze….Zatem pobieszczadujmy razem. Eyra