Aby rozpoznać w sposób świadomy istniejące w nas nawyki żywieniowe, warto pytać naszych rodziców czy dziadków jak jadali w swych domach. Warto przypominać sobie dania, sposób ich podawania, atmosferę panującą przy posiłkach w naszym dzieciństwie. Co jadła nasza mama nosząc nas w swoim brzuchu? Co jadła wcześniej? Co jedli nasi przodkowie, dziadkowie, rodzice? Co jedliśmy jako dzieci my? Co lubiono w naszej rodzinie a czego nie? W jaki sposób podawano posiłek, czy była to pewna ceremonia, może jakiś rytuał? Czy ważna była celebracja czy jedzono w pośpiechu.? Czy dziadkowie żyli w biedzie i zaznali niedostatku, ubóstwa oraz braku jedzenia? Moi pradziadkowie żyli właśnie w takiej biedzie a to z kolei wpłynęło na silny program braku i robienia zapasów przez kolejne pokolenia zwłaszcza u mojego dziadka, który przeżył wojnę. Choć w przypadku mojej rodziny nie był to chorobliwy stan umysłu i życia , to mając tego świadomość, mogę dzisiaj świadomie odrzucić te programy kontroli umysłu, które nie są już moimi i mi nie służą oraz z wdzięcznością przyjąć te, które sprawiają, że czuję pełnię, szczodrość świata i nasycenie. W związku z tym nie muszę i nie potrzebuję robić zapasów na przyszłość. „Pandemia” w czasie zatrzymania była dla mnie takim testem. Zdałam go pomyślnie, ponieważ nie dołączyłam do tych osób, które robiły zapasy jedzenia (bo nie wiadomo jak będzie). Dzisiaj w mej podróży z ukochany rodzicami, wspominaliśmy dania z dzieciństwa, proste, wydawać by sie mogło niezwykle ubogie ale dające wiele radości. Jednak ich wspomnienie to również uczta wszystkich zmysłów, dobre dzieciństwo czy czas na wsi spędzany z dziadkami. Dlatego za wspomnieniami smaków (jak pisał Proust) tkwią też emocje, określone uczucia, stany wzruszenia, bliskość innych, zapach wakacji lub dana sytuacja, która w konsekwencji staje się tym zapachem i smakiem i zlewa się w efekcie aureoli z posiłkiem, który jedliśmy w tamtej, wspominanej chwili. To dlatego właśnie tak często nie udaje nam się powtórzyć smaku dania naszych przodków choć robimy to na podst. ręcznych zapisków naszej prababci. Bo w tym kociołku ma się znaleźć jeszcze miłość do tych, których karmimy, określona intencja i wszystkie okoliczności przyrody, które nam wówczas towarzyszyły jak np. zapach śliwek i masła gdy przytulałam się do fartucha mojej babci , sierpniowy wiatr, a obok na fajerkach strzelał ogień. W powietrzu słychać było dźwięki pszczół i kroki dziadka, który znosił do sieni skrzynki jabłek. To wszystko składało się na wspomnienie. Bez nich posiłek ten będzie smacznym, ale zwyczajnym posiłkiem. Niezwykłość polega na pamięci tamtej konkretnej, ulotnej chwili złapanej we wspomnieniu. I niech tak pozostanie. Szukajmy kulinarnych historii naszego rodu i naszego dzieciństwa. Znajdziemy tam wiele odpowiedzi dlaczego jemy to co jemy, dlaczego mamy takie a nie inne nawyki i programy dot. zdrowego odżywiania lub tego, co powinniśmy a czego nie powinniśmy jeść. Z wdzięcznością do wszystkich moich babć, dziadków i pozostałych przodków…..pięknego dnia.
Przodkowie w naszej kuchni
Tekst
Blog|Eko zycie|Filozfia wiejskiej gospodyni domowej|Nowy Blog|Terapeutka Gaja|Witarianizm