Dziś miałam wiele powodów do wzruszeń. Łzy radości i wdzięczności spływały mi po twarzy wielokrotnie gdy:
1. Ujrzałam radość i uśmiech na twarzy grupy dzieci, którym pokazywałam terapeutyczne istrumenty
2. Poczułam na swojej piersi ciepło, bliskość i czułość miesięcznych kociąt, które mówiły do mnie „tylko mnie kochaj” patrząc mi ufnie w oczy
3. Kotki Mirandy – kociej mamy, która jako najpogodniejsza kotka z wszystkich domowników pozwala sobie na zakrapianie jej chorego oka (które może utracić), ponieważ w swej mądrości wie, że krople jej pomagają. Po raz kolejny zameldowała się na czas i wystawiła oko do leczenia.
4. Po raz kolejny poczułam się nakarmiona gdy mogłam dać innym chwile ciszy, ukojenia podczas muzycznej sesji relaksacyjnej dedykowanej rodzinie.
5. Pavol zachwycał się mną i mówił mi ciepłe słowa do ucha wyrażając swą wdzięczność za mnie….a ja mogłam mu podarować to samo.
6. Ujrzałam efekt mojej wielodniowej pracy a w konsekwencji niemal dwóch a może trzech sezonów – mej stodoły spełnionych marzeń.
6. Zobaczyłam i zachwyciłam się popołudniowym słońcem, które oświetlało moje drewniane dziecko – mą stodółkę w tak zniewalający sposób, że nie mogłam się nie wzruszyć….
Dlatego z tej radości, wdzięczności, przepełniona miłością zatańczyłam sobie…..A jako, że bywa mnie czasami więcej…to Edzia tańczyła z Marją a niekiedy z Faustyną i kilkoma innymi aspektami we mnie…Dlaczego nie…W tle zagajnika utworzył się symboliczny portal – w realu przejście do rzeki, zaś dla mnie to portal do serca każdego z nas…..
I tą radością dzielę się z Wami….a na spontaniczny taniec, piknik i gimnastykę słowiańską zapraszam w weekend.
Bosonoga Eyra