Zimą, w warunkach zmarzniętego śniegu i lodu, trudniej dotrzeć na szczyt. Po drodze trochę boli, ciało przemarza, raz jest ekscytacja, za chwilę zmęczenie a potem wieje silny, mroźny wiatr prosto w twarz…. Jednak gdy świeci słońce, zawsze niesie ze sobą nadzieję na lepsze. A gdy już docieramy na szczyt, czujemy radość i mamy więcej siły, niż na dole. Zawsze tak jest. Tuż przed szczytem otrzymujemy dawkę nieziemskiej energii, która nas popycha do przodu, przed siebie. Głowa zapomina o zmęczeniu j nawet jeśli ciało będzie przez następnych wiele godzin pamiętało o wszystkich trudach, nawet jeśli odciski na nogach i przemarznięte ręce będą nam przypominały o tym, że wchodząc nie było lekko, to w sercu zawsze już będzie nadzieja i obraz zdobytego szczytu nawet tak niewielkiego jak Połonina Carynska. Uwielbiam to uczucie i radość dziecka, które szybko zapomina o zmęczeniu. Wejscie na nią i na każdy inny szczyt to dla mnie metafora tego co dzieje się teraz na wschodzie Europy ale i na świecie. Jest trudno, bo pojawia się ból lub patrzymy na ból innych. Ale on istnieje tam gdzie na to pozwalamy i gdy go zapraszamy do siebie. Cierpienie niektorych zapisze z pewnością swoje ślady w ciele fizycznym i emocjonalnym. Przyjdzie czas na jego uwalnianie. Tymczasem warto spoglądać na swój własny szczyt. Czym on jest? Jak wygląda? Czy widzę obraz dostatecznie dobrze z szerszej perspektywy czy spoglądam tylko na świat i wszechświat przez dziurkę od klucza?. Dokąd zmierzam? Dokąd zmierza ludzkość? Co widzę za horyzontem a co chcę naprawdę widzieć? Co zasłania mój cel? Czym on jest? Czy i dlaczego pozwalam aby ktoś lub coś stanęło na mojej drodze? Gdzie jestem ja w tym wszystkim? A gdzie Ja? …patrzę nie tylko przed siebie,. Nie tylko za siebie i w bok, patrzę do góry, wysoko i stąd przychodzą odpowiedzi, które sobie bardzo cenię. Dziękuję za nie ….w ciszy serca, w naturze, w górach, które stoją jak stały, które zwyczajnie są.. tutaj zawsze jest S POKÓJ….i ja sobie Jestem a na dole nie mogę zapominać o tym, Kim naprawdę Jestem bo teraz łatwiej o tym zapomnieć…. dlatego każde wyjście w góry, do lasu, na łąkę na nowo łączy nas z naszą Duszą bo Gaja pilnuje abyśmy nie porzucili samych siebie i nie zdradzili siebie dla obcych umów i kontraktów choćby wydawały się nam być kuszące bo czynią z nas ludzi dobrych i pełnych poświęcenia lub takich, w których sprzedajemy siebie ślepo obcej idei złożonej z flag, hymnów, misji narodowych lub jakichkolwiek innych idei. Nie dajmy się skłócić i poróżnić. Z miłością